Sprawy bieżące

Ostatnia i pierwsza herbata

Na ostatnią herbatę w Hiszpanii wybrałam się w połowie grudnia do lasu. To nie tak, że potem do Nowego Roku nie wypiłam już żadnej innej, chodzi mi o takie własne spotkanie herbaciane, o czas przeznaczony na herbatę. Skalny oolong z Wuyi parzył się wyśmienicie między sosnami.

Było bardzo przyjemnie i słonecznie a dookoła całkiem sporo ptaków. Ptaki z resztą były kolejnym głównym celem naszej wyprawy. Jeśli jeszcze nie próbowaliście samodzielnej obserwacji to serdecznie Was do niej zachęcam. A i udało się zobaczyć coś całkiem większego, chociaż może raczej coś większego zobaczyło nas.

Po tym słonecznym dniu czekały mnie prawdziwe przygody, po których na szczęście mogłam napić się herbaty już w Polsce. I chociaż mam tam i gaiwan i czajnik, to jednak domowa herbata najczęściej piła się w kubku.

Pierwsza herbata 2021 roku wypiła się w gaiwanie. Moim pierwszym oficjalnym, takim z cienkiego szkła, w którym niemiłosiernie sobie parzę palce. Pyszny earl grey. Zawsze lubię wracać do tej herbaty i kiedy mam okazję próbuję różnych jej wersji. Dodatkowo i nieco z zaskoczenia, po kilku latach bez śniegu, tegoroczna zima w końcu pokazała że o nas pamięta.

Po powrocie do Hiszpanii zostało mi już tylko przedwiośnie. Wybraliśmy się do tego samego lasu, jednak nieco dalej. Herbata wybrała się z nami. Pierwsza w 2021. Baozhong pełen kwiatów. I znów towarzyszyło nam piękne słońce, a podczas powrotu nawet mieliśmy okazję poobserwować ciekawą iryzyację.

I tak się skończył rok 2020 i zaczął 2021. Podsumowania? Plany? Początkowo miały być, jednak koniec końców nie zrobiłam ani jednego ani drugiego. I powiem Wam, że to dobre uczucie.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.